15.03.2005: Kiedy zbliża się wiosna, budzą się upiory...Może nie tyle z powodu wiosny, co raczej z powodu terminów przydzielania unijnych funduszy na „walkę z rasizmem i faszyzmem” od wielu lat mniej więcej w tym samym czasie ożywaja w naszym kraju „grupy antyfaszystowskie”. Złożone po równi z marksistowskich oszołomów i zwykłych cwaniaków płodzą manifesty i rozsyłają je do gazet, by zaznaczyć, że są czujni, zwarci i gotowi - oczywiście na konsumpcję dotacji, np. z urzędującej w Warszawie Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji. Jak zwykle, jako uzasadnienie ogromnego głodu gotówkowego zawodowych „antyfaszystów”, wyciągana jest sprawa NOP i magazynu „Szczerbiec”. W związku z tym jednak, że w ostatnich latach po solidnych cięgach prawnych, jakie zebrali od nacjonalistów ich wiarygodność spadła poniżej zera, „antyrasiści” - dla podbudowania swego „image” - ściągnęli do Polski przedstawiciela obcej nacji, lecz wspólnej im idei „skoku na kasę”. Wygląda to ładnie: brytyjczyk łączący się w bólu z miejscowym aktywem do walki z zaplutymi karłami faszyzmu i protestujący przeciwko rozprowadzaniu przez firmę „Ruch” miesięcznika „Szczerbiec”. Bo i kto w Polsce (poza wyjątkami) wie, że reprezentowane przez owego cudzoziemca środowisko „Searchtlight” ma we własnym kraju opinię ludzi dotkniętych chorobą umysłową i żyjących w świecie nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością? Jaka jest pozycja owej grupy i wydawanego przez nią pisma, dobrze pokazuje zwyczaj szanujących się brytyjskich dziennikarzy - zwyczaj niepodawania ręki działaczom i współpracownikom „Searchlighta”.
|