07.10.2005: Wrocław przeciw pedałowaniu7 października 2005 na ulice Świdnicką we Wrocławiu wyległy hordy zboczeńców i ich nie zawsze domytych pomagierów z wrocławskich squatów. Oto rozpoczął się festwiwal „Lesbijki, geje i przyjaciele”, którego głównym założeniem było udowodnienie tego, że lepiej żyć się będzie wszystkim, gdy normalność nazywać będziemy wariactwem, a zboczenie zalegalizujemy jako normę. Jedną z „atrakcji” festiwalu miałbyć happening zorganizowany przez Amnesty International, którego to przedstawiciele okazali się młodocianymi lewakami z pokaźną ilością kolczyków na swym ciele oraz gromadka dewiantów udająca przypadkowych gapiów. Widocznie 5 busów wyładowanych policjantami nie było w stanie zapewnić organizatorom akcji dostatecznie spokoju bowiem na planszach z hasłami, które wyglądały na sporządzone w ostatniej chwili pojawiły się błędy ortograficzne. W takiej oto dość groteskowej atmosferze przyszło nam organizować pikietę przeciwko temu wydarzeniu - rzekomo kulturalnemu. Już „na wejściu”, kiedy tylko dostrzegł nas jeden z zuchów w niebieskim mundurze wszyscy zostaliśmy spisani. Czynność ta zajęła Policjantom lekko licząc kwadrans. W końcu jednak rozłożyliśmy transparenty i rozpoczęliśmy pikietę. Kilka osób rozdawało ulotki informujące wrocławian o zgubnych skutkach pedałowania. Zainteresowanie jak zwykle wykazywali dziennikarze biegający tu i tam, a także przechodząca młodzież, która nie kryła sympatii do akcji „Zakaz Pedałowania”. Udzieliliśmy kilku wywiadów - dla Gazety Wyborczej, Gazety Wrocławskiej oraz TVP Wrocław. Po pół godzinie zrobiliśmy użytek z dwóch megafonów zabranych ze sobą. Te najwyraźniej irytowały Policjanta odpowiedzialnego za zabezpieczenie akcji, ale i z Nim w końcu dało się dojść do porozumienia. Po ponad godzinie pikiety ruszyliśmy w stronę Uniwersytetu Wrocławskiego do gmachu anglistyki, w której odbyć się miał wykładdotyczący chrześcijaństwa i zjawiska pedałowania. Tuż przed salą rozwiesiliśmy na jednej ze ścian transparent „Zakazu pedałowania” i rozdawaliśmy wchodzącym ulotki. Tu także młodzież wydawała się nieco inna. Panowie kręcący zadkami niczym miss-polonia i dziewczęta o tuszy Pancernika Patiomkin rzucały na nas nieprzyjazne spojrzenia. Najgroźniejsza była pewna Pani wzrostu siedzącego psa, która ostentacyjnie mówiła, że jest lesbijka i próbowała w ramach dyskusji odpytać nas z 10 przykazań. Po krótkim sparingu - słownym oczywiście - Pani zawróciła na pięcie. Normalni... Normalni inaczej [email protected]
|